___________
LUSTRA SĄ WSZYSTKIM, CO MASZ.
SĄ ŻYCIEM. SĄ ŚMIERCIĄ.
___________
Światła są zgaszone. Przez okno wpadają promienie księżyca, oplatają pokój srebrzystym blaskiem.
Śpi, czarne loki rozrzucone na poduszce, oczy zamknięte, policzki zarumienione. Równy oddech unosi się, zagłuszany jednostajnym tykaniem zegara. Północ mija, jakby wolniej niż normalnie.
Krzyk. Nieludzko rozpaczliwy, brutalnie przedziera się przez noc. Trwa, zastygły w gęstym, letnim powietrzu, rwąc na strzępy błogą ciszę.
Milknie.
Zrywa się, przebudzona, rozgląda. Oczy, wciąż spowite snem, ledwie widzą. Ciemno, cicho. Noc kryje się w każdym kącie. Serce bije szybko, niepokój płonie pod skórą. Rozbiegane myśli gubią koniec i początek.
ŚNIŁO MI SIĘ. TYLKO MI SIĘ ŚNIŁO.
W coś zawsze trzeba wierzyć.
___________
trzeci czerwca, kolejnego pieprzonego roku bez Ciebie.
Kocham Cię, Mamo.
Albo nienawidzę.
Jest coraz gorzej.
Albo lepiej.
Nie, nie lepiej.
Nie wiem.
Niewiele już rzeczy ma znaczenie.
Tęsknię.
A Ciebie to i tak nie obchodzi.
- Twoja córeczka. Ta, którą tak kiedyś kochałaś.
Składa papier, najdokładniej, jak potrafi. Układa bezpiecznie, na dnie szuflady. Tuż przy pozostałych, tak wielu. A nic się nie zmieniło. Świat zostaje nietknięty, głuchy. Wszystkie modlitwy, wysłane w niebo i przelane na papier, pozostawiły Niebiosa obojętne.
NIE ODDAM NADZIEI. NIE ODDAM TAK ŁATWO.
___________
___________