11.01.2015

- Beginning of the Death -




___________


LUSTRA SĄ WSZYSTKIM, CO MASZ.
SĄ ŻYCIEM. SĄ ŚMIERCIĄ.

___________

 
   Światła są zgaszone. Przez okno wpadają promienie księżyca, oplatają pokój srebrzystym blaskiem. 
Śpi, czarne loki rozrzucone na poduszce, oczy zamknięte, policzki zarumienione. Równy oddech unosi się, zagłuszany jednostajnym tykaniem zegara. Północ mija, jakby wolniej niż normalnie. 
  
 Krzyk. Nieludzko rozpaczliwy, brutalnie przedziera się przez noc. Trwa, zastygły w gęstym, letnim powietrzu, rwąc na strzępy błogą ciszę.
Milknie.

Zrywa się, przebudzona, rozgląda. Oczy, wciąż spowite snem, ledwie widzą. Ciemno, cicho. Noc kryje się w każdym kącie. Serce bije szybko, niepokój płonie pod skórą.  Rozbiegane myśli gubią koniec i początek.

ŚNIŁO MI SIĘ. TYLKO MI SIĘ ŚNIŁO.

  W coś zawsze trzeba wierzyć.


___________


trzeci czerwca, kolejnego pieprzonego roku bez Ciebie.


Kocham Cię, Mamo.

Albo nienawidzę.

Jest coraz gorzej.

Albo lepiej.

Nie, nie lepiej.

Nie wiem.

Niewiele już rzeczy ma znaczenie.

Tęsknię.

A Ciebie to i tak nie obchodzi.

                                                 
                                                                          - Twoja córeczka. Ta, którą tak kiedyś kochałaś.


  Składa papier, najdokładniej, jak potrafi. Układa bezpiecznie, na dnie szuflady. Tuż przy pozostałych, tak wielu. A nic się nie zmieniło. Świat zostaje nietknięty, głuchy. Wszystkie modlitwy, wysłane w niebo i przelane na papier, pozostawiły Niebiosa obojętne. 

NIE ODDAM NADZIEI. NIE ODDAM TAK ŁATWO. 


___________


  Ale prawdziwa, krwawa wojna dopiero się zacznie.


___________



5 komentarzy:

  1. Łał.Aż mi zaparło dech w piersiach.Masz świetny sposób pisania.Pisz dalej.Bo umrę ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię ponownie, mężu mój najwsanialszy. I najzdolniejszy.

    Powinnam Ci tutaj kolejny raz walnąć litanię o tym, jak niesamowicie w najkrótszych słowach, najprostszych zdaniach mieścisz niepojetą wręcz liczbę piękna, tajemnicy, etc. I ten klimat! Wiem, wiem, powtarzam się, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. To wszystko najprawdziwsza prawda. "Fakty autentyczne", czy coś. Tak.
    Oczywiście pewnie też powinnam przeprosić za opóźnienie, ale jestem w końcu Twoją żoną, więc chyba mi wybaczysz. Bo wybaczysz, nie? ;D
    Wiesz co jeszcze, oprócz prawdziwego daru do pisania, cudownego klimatu itd., zawsze mnie zachwyca, ale i trochę zaskakuje w Twoim stylu pisania? Ano to, że - szczególnie w ostatnim czasie - nie używasz w swoich dziełach, tak, to doskonałe słowo, nawet jednego imienia. Nigdy tak naprawdę nie wiemy o kim mowa. Co więcej nie znamy tych postaci, nie znamy ich charakteru, czy historii, a tylko zaledwie jej ułamek, jakieś jedno, dwa wydarzenia z życia. Czyli na dobrą sprawe nie wiemy o nich nic. A jednak wszystko tak genialnie opisujesz, że można się z nimi bardzo łatwo utoższamić, czuć to, co oni w danej chwili. To niezwykłe.
    I kolejna rzecz - te cudowne niedopowiedzenia. I ta wszechobecna tajemnica. Wszystkiego właściwie trzeba się domyślać, dopowiadać sobie, ale w tym przypadku nie jest to ani trochę irytujące. Jesteś niezwykła w tym, co robisz. Jedyna w swoim rodzaju; wyjątkowa. Bije się w pierś ze wstydu, że mogłam któregokolwiek Twojego dzieła nie skomentować i przepraszam za to. Obiecuję Ci jednak, że jak na dobrą żonę przystało, teraz postaram się być cały czas na bieżąco w komentowaniu Twoich perełek.
    Bo kto, jak kto, ale Ty - na pewno na komentasz zasługujesz. <3

    Dumna z męża po raz kolejny, Twoja kochająca żona Tessa/Tyśka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzal i bul.
      Z pośpiechu napisałam: "komentasz". Idę skoczyć z mostu. Tablet mnie nie kocha. Wybacz mi ten karygodny błąd. A jak już piszę ten komentarz to dodam jeszcze dwie rzeczy, o których w tamtym zapomniałam. (Skleroza nie boli. XD)

      Po pierwsze - tutaj również masz prześliczny (i taki klimatyczny xD) szablon. I ta Lily w nagłówku. Piękna. <3
      Po drugie - jedyną wadą takiego pisania przez Ciebie jest to, że trudno napisać dłuższy komentarz, nie żebym kiedyś jakiś długi i sensowny napisała. Ale no. Starałam się. Kocham mocno. <3

      Usuń
  3. Witaj, Hersiu - drugi raz tego dnia. Jak już komentuję, to na całego - rozbrykałam się ;'D
    No i znowu pozostawiłaś mnie ogłupioną, bez oddechu. Tak niewiele słów, a ile piękne, ile sensu, tajemnicy? I, nie wiem, czy to dopiero początek dłuższej historii, czy tak jak na 'Deathless death' jedynie krótkie twory, ale - i tak, to kocham. Bezgranicznie. Jest coś przerażającego w tych słowach, a zarazem przyciągającego. Coś brzydkiego (jak te skrajne uczucia, miłość - nienawiść), coś pięknego - listy, choć Niebiosa są na nią głuche. Jest strach, jest żal, tęsknota. Jest nadzieje, głupie przekonania... Że to tylko sen, a jeśli nim nie jest?
    I wojna ma się dopiero zacząć...
    Czekam na ciąg dalszy - o ile taki ma nastąpić,
    Edward Twój.

    OdpowiedzUsuń

Motywujesz, Aniołku, każdym słowem.

souls